OK w końcu ujęłam to w jakąś
logiczną i spójną całość, a przynajmniej mam taką nadzieję... Co do skąpego
prologu, były to moje dwa sny, nie chciałam ich rozbudowywać bo wtedy mogłabym
zmienić ich kontekst, a tego bardzo nie chciałam...
Autor tego czegoś
Siedziała przywiązana do krzesła,
mogła ruszać jedynie głową. Pomieszczenie, w którym się znajdowała było spowite
mrokiem. Nie mogła się ruszyć, ani nic nie widziała, była uwięziona nie wiadomo
gdzie i przez kogo. Nic też nie pamiętała, nie ma pojęcia jak tu się znalazła.
Nagle zapaliły się lampy pod sufitem, zmrużyła oczy bo ich blask ją oślepił.
Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do światła w końcu mogła się rozejrzeć.
Znajdowała się w pokoju przesłuchań rodem z filmów lub seriali o gliniarzach z
lat 70-tych. Przed nią stał metalowy stół, za którym stało krzesło na którym
zapewne zasiądzie przesłuchujący. Jej wzrok powędrował wyżej, na przeciwległej
ścianie, tak jak się tego spodziewała, zobaczyła lustro weneckie; ciekawe czy
ktoś się jej teraz przygląda. Utkwiła na chwilę wzrok w swoim odbiciu.
Wyglądała okropnie – włosy miała potargane, na czole już powoli zaczął pojawiać
się spory guz. Sukienka – niegdyś kremowa kreacja niczym u gwiazdy Hollywood
teraz była cała brudna, plamy z błota i trawy z pewnością się nie spiorą; nie
żeby ją to obchodziło i tak po wykonaniu zadania wyrzuciła by ją. Na stole
przed nią leżała cała jej broń. Pistolet z strzałkami z trucizną, który miała
przypięty do uda, specjalna obrączka z jadem kobry, a nawet nóż który schowała
w dekolcie. Cóż musiała przyznać, że ten kto ją schwytał był dobry, bardzo
dobry w tym co robi. Jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Ściany pomalowane na
kolor przypominający świeżego pawia i seledynowy sufit; może jej oprawca znał
się na łapaniu nieuchwytnych, ale na pewno dekoratorem wnętrz miesiąca by nie
został.
Próbowała się skupić. Nie
wiedziała gdzie jest, nie miała też pojęcia kto ją schwytał i nie pamiętała co
się stało. Miała w głowie mętlik! Pierwszy raz odkąd skończyła 13 lat tak się
czuła; straciła kontrolę nad własnym losem, jest zdana na łaskę obcego
człowieka, którego nawet jeszcze nie widziała. Tak być nie może; zaczęła się
szamotać, ale więzy za nic nie chciały się rozluźnić.
- To nic nie da – W drzwiach stał
mężczyzna. Azjata ubrany w dobrze skrojony czarny garnitur. Tak była zajęta
własnym położeniem, że nawet nie zauważyła gdy się pojawił. I znów była na
siebie zła; straciła czujność, nie usłyszała otwierających się drzwi.
- Sam przywiązywałem cię do tego
krzesła – kontynuował spokojnie mężczyzna. Usiadł na krześle, na stole położył
kartonową teczkę z pewnością miał tam jakieś dokumenty.
- Kim jesteś? Czego chcesz? –
zażądała wyjaśnień.
- Spokojnie. Wszystkiego dowiesz
się w odpowiednim czasie – Azjata uśmiechnął się lekko. Był przystojny; a może
to jej słabość do chłopców z dalekiego wschodu przez nią przemawiała.
- Więc co? Będziemy tu tak
siedzieć do rana?
- Właściwie już świta.
-Chcesz mi powiedzieć, że byłam
nieprzytomna całą noc.
- Tak, specyfik który ci
wstrzyknął nasz agent, działa dość długo.
- Wasz agent? – zaciekawiło ją
to. Agent. Robi się coraz bardziej dziwnie. I kim są ci oni? Nie lubiła
niewiedzy; matka zawsze jej powtarzała, że informacja to potęga. Zawsze
stosowała się do jej rad, chociaż tak bardzo się różniły. Nie została dziennikarką
śledczą w podrzędnym brukowcu. Nie taka praca jej nie odpowiadała, nie lubi
mieć szefów. Teraz właśnie poczuła okropny brak wiedzy, nie posiadała żadnych
informacji o tym z kim się teraz mierzy.
- Hmm jesteś bardzo dociekliwa –
znów ten uśmieszek; zaczynał ją poważnie irytować – Oj Avalon mówiłem, że
wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
- Skąd… - serce zabiło jej
szybciej, to ją zupełnie zaskoczyło. Nikt od dawna jej tak nie nazywał; skąd
ten człowiek znał jej prawdziwe imię?! Nie było jej jednak dane dokończyć
pytania, gdyż Azjata podniósł dłoń, w sugestywnym geście, aby zamilkła.
- Znam twoje imię? Oh Avalon,
wiemy o tobie wiele ciekawych rzeczy – powiedział spokojnie. Od początku
rozmowy jego głos nie zmienił ani na chwile tonu; cały czas był spokojny,
opanowany. To on grał tu pierwsze skrzypce – Avalon Walsh; urodzona 2 listopada
1983 roku w Los Angeles; sierota od 13 roku życia; żyła na ulicy – zaczął
czytać; jakby recytował jakąś regułkę – pseudonim: Nightingale; profesja:
płatny zabójca – z każdym jego słowem robiło jej się coraz bardziej niedobrze.
Jak oni zdobyli te informacje?
- To tylko suche fakty, nic tak
naprawdę o mnie nie wiecie – nie była pewna kogo bardziej chciała przekonać,
jego czy siebie.
- Preferowana broń: Kusza –
ciągnął dalej – Kusza? – zdziwił się lekko – Nie lepiej zwykły pistolet?
Wzruszyła ramionami, w końcu to
on zadał pytanie, jednak nie wiedzą wszystkiego.
- Każdy ma swoje odchyły –
odpowiedziała powoli – To mój znak rozpoznawczy. Myślałam, że wiecie wszystko –
tym razem to ona się lekko uśmiechnęła.
- Znamy, jak to ujęłaś, suche
fakty – odpowiedział Azjata – Ja chcę cię poznać.
- Po co? – zadrwiła lekko.
- Wydajesz się interesującą
osobą, Avalon – powiedział lekko przeciągając jej imię. Położył łokcie na
stole, a głowę oparł na otwartych dłoniach; i znów posłał jej ten uśmieszek.
Gdyby tylko mogła się ruszyć od razu starłaby go mu z twarzy.
- Hmm… możliwe; nie uważam się za
ciekawą osobę – Ona ciekawą osobą? Taa jasne i co jeszcze. Z jej popapranym
dzieciństwem rzeczywiście może być ciekawym obiektem; ale raczej dla zastępu
psychologów i psychiatrów, a nie zgrai tajnych agentów nie wiadomo czego –
Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- Dla mnie jesteś ciekawa.
Dlatego właśnie się tu znajdujesz – nadal nie zmienił pozy i cały czas się
uśmiechał; było w nim coś tajemniczego i pociągającego.
To absurd! Nie mógł jej się
podobać gość, który ją przesłuchuje! A jednak im dłużej rozmawiali tym bardziej
czuła jak jej się to podoba. Cała ta sytuacja, no może oprócz tego, że jest
związana, zaczynała ją bawić; jakkolwiek irracjonalnie to brzmi czuła się coraz
bardziej swobodnie w obecności Azjaty. A może o to właśnie im chodziło; uśpić
jej czujność, zmanipulować ją – taka gra umysłów. Poczeka, bo co innego może
zrobić. Zobaczy jak cała ta sytuacja się rozwinie.
- Ale wracając do twojego pytania
– z zamyślenia wyrwał ją głos Azjaty.
- Którego pytania? – zmarszczyła brwi
w zamyśleniu.
- Pierwszego jakie zadałaś gdy tu
wszedłem – odparł krótko mężczyzna.
- Więc... kim jesteś? – powtórzyła swoje
pytanie; teraz już pewniej.
- Pamiętasz które było pierwsze? –
zadrwił lekko.
- I znów coś czego o mnie nie
wiesz – odpowiedziała nieco rozbawiona – Mam bardzo dobrą pamięć.
- Ach tak słyszałem – stwierdził –
Pamięć fotograficzna.
- Więc... Kim jesteś? – powtórzyła pytanie.
- Ach ale jesteś niecierpliwa,
będziemy musieli nad tym popracować – skarcił ją jak małe dziecko – Dobrze,
skoro chcesz wiedzieć. Jestem agentem tajnej organizacji, nazywają mnie Mizuno.
To na razie powinno ci wystarczyć.
- Powiedzmy, że na razie wystarczy
– stwierdziła, że i tak więcej się niczego o nim nie dowie; więc po co drążyć
temat – Jednak nadal nie wiem czego ode mnie chcesz?
- Chcę ci złożyć pewną
propozycję.
- Propozycję? Jaką? –
zaintrygował ją; najpierw porywa ją, przetrzymuje nie wiadomo gdzie, a teraz
chce złożyć jej propozycję… Cholera gość ma tupet, nie ma co.
- Bez obaw to nic niestosownego –
zaśmiał się; po raz pierwszy tak właściwie usłyszała jego śmiech – lekki, dźwięczny,
jak u postaci z anime – składam ci propozycję pracy, Avalon.
- Pracy? – to ją zszokowało do
reszty.
Zanim jednak zdążyła coś więcej
powiedzieć Mizuno wstał i wziął teczkę do ręki, wyciągnął z niej jedną kartkę
A4 i położył wprost przed nią na stole – Wystarczy jeden podpis – powiedziawszy
to obok kartki położył czarny długopis. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni
marynarki i wyciągnął nóż, obszedł stół i stanął tuż za nią; widziała teraz ich
odbicia w lustrze weneckim. Czyżby chciał jej grozić nożem jeśli się nie zgodzi
podpisać. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu mężczyzna jednym sprawnym ruchem
przeciął jej więzy; skierował się do wyjścia i zanim jeszcze zamknął drzwi odwrócił
się do niej
- Tylko przeczytaj obie strony
dokładnie Avalon, nie chcemy żadnych nieporozumień – skinął na nią głową i
wyszedł zamykając za sobą drzwi; po chwili usłyszała przekręcany zamek.
Poruszyła się ostrożnie; nie
miała pojęcia jak długo była związana, jednak z pewnością dość długo aby teraz
wszystko ją bolało. Spojrzała na kartkę – była zapisana z obu stron drobnym
drukiem; na odwrocie w prawym dolnym rogu było miejsce na jej podpis. Zerknęła w
lewy dolny róg, widniał tam czyjś podpis na tle logo, które pierwszy raz w
życiu widziała. Niejednokrotnie obracała się w kręgach szpiegów i agentów; FBI,
CIA, NSA, NCIS, MI5, MI6 i wiele, wiele innych. Pamiętała logo każdej z tych
agencji. To widniejące na dokumencie nie przypominało żadnego z nich. I nagle
coś jej zaświtało; A jeśli to agencja wrogo nastawiona do jej kraju? Jeśli
będzie musiała zrobić coś wbrew sobie? Owszem jest płatnym mordercą, ale nigdy
nie zdradziłaby własnego kraju. Co jej zrobią jeśli tego nie podpisze? Wzięła w
końcu dokument w dłonie i zaczęła czytać…
W tym samym czasie w pokoju za
lustrem weneckim:
Do środka wszedł Mizuno rozejrzał
się powoli po pomieszczeniu, jego wzrok padł na postać stojącą przy samej
szybie.
- Skończyłem – zakomunikował i
podszedł do tajemniczego mężczyzny – Teraz czekamy na jej ruch – powiedział.
Teraz i on przyglądał się kobiecie w drugim pokoju.
- Myślisz, że podpisze? – zapytał
nagle mężczyzna., wzrok nadal miał utkwiony w kobiecie.
- Mam nadzieję Hiro, bo ma wielki
potencjał – stwierdził Mizuno nie odwracając wzroku od szyby – Oby to nie był
nasz największy błąd w życiu – Dodał jeszcze po chwili zastanowienia; a Hiro
tylko westchnął.
O proszę! Długość bardzo odpowiednia. Opowieść powoli idzie do przodu. Jestem ciekawa co to za oferta pracy dla Avalon i jakie są drobne jej kruczki ;) Ciekawe też, co to za organizacja. Mizuno - ciekawy przeciwnik :) A jego towarzysz tajemniczy - to co lubię. A teraz do rzeczy :D Sforo ma - w niektórych miejscach przydałyby się krótsze zdania. idzie się pogubić. Kolor świeżego pawia - lepiej jasno powiedzieć wymiocin bo paw mi się z ptakiem skojarzył ;) To czekam teraz na rozdział 2 :)
OdpowiedzUsuńOjej, super! Bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńhttp://rymowanemysli.blogspot.com/ <-- zapraszam do mnie :)