sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 1: Propozycja




OK w końcu ujęłam to w jakąś logiczną i spójną całość, a przynajmniej mam taką nadzieję... Co do skąpego prologu, były to moje dwa sny, nie chciałam ich rozbudowywać bo wtedy mogłabym zmienić ich kontekst, a tego bardzo nie chciałam...

Autor tego czegoś
Siedziała przywiązana do krzesła, mogła ruszać jedynie głową. Pomieszczenie, w którym się znajdowała było spowite mrokiem. Nie mogła się ruszyć, ani nic nie widziała, była uwięziona nie wiadomo gdzie i przez kogo. Nic też nie pamiętała, nie ma pojęcia jak tu się znalazła. Nagle zapaliły się lampy pod sufitem, zmrużyła oczy bo ich blask ją oślepił. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do światła w końcu mogła się rozejrzeć. Znajdowała się w pokoju przesłuchań rodem z filmów lub seriali o gliniarzach z lat 70-tych. Przed nią stał metalowy stół, za którym stało krzesło na którym zapewne zasiądzie przesłuchujący. Jej wzrok powędrował wyżej, na przeciwległej ścianie, tak jak się tego spodziewała, zobaczyła lustro weneckie; ciekawe czy ktoś się jej teraz przygląda. Utkwiła na chwilę wzrok w swoim odbiciu. Wyglądała okropnie – włosy miała potargane, na czole już powoli zaczął pojawiać się spory guz. Sukienka – niegdyś kremowa kreacja niczym u gwiazdy Hollywood teraz była cała brudna, plamy z błota i trawy z pewnością się nie spiorą; nie żeby ją to obchodziło i tak po wykonaniu zadania wyrzuciła by ją. Na stole przed nią leżała cała jej broń. Pistolet z strzałkami z trucizną, który miała przypięty do uda, specjalna obrączka z jadem kobry, a nawet nóż który schowała w dekolcie. Cóż musiała przyznać, że ten kto ją schwytał był dobry, bardzo dobry w tym co robi. Jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Ściany pomalowane na kolor przypominający świeżego pawia i seledynowy sufit; może jej oprawca znał się na łapaniu nieuchwytnych, ale na pewno dekoratorem wnętrz miesiąca by nie został.

Próbowała się skupić. Nie wiedziała gdzie jest, nie miała też pojęcia kto ją schwytał i nie pamiętała co się stało. Miała w głowie mętlik! Pierwszy raz odkąd skończyła 13 lat tak się czuła; straciła kontrolę nad własnym losem, jest zdana na łaskę obcego człowieka, którego nawet jeszcze nie widziała. Tak być nie może; zaczęła się szamotać, ale więzy za nic nie chciały się rozluźnić.

- To nic nie da – W drzwiach stał mężczyzna. Azjata ubrany w dobrze skrojony czarny garnitur. Tak była zajęta własnym położeniem, że nawet nie zauważyła gdy się pojawił. I znów była na siebie zła; straciła czujność, nie usłyszała otwierających się drzwi.

- Sam przywiązywałem cię do tego krzesła – kontynuował spokojnie mężczyzna. Usiadł na krześle, na stole położył kartonową teczkę z pewnością miał tam jakieś dokumenty.

- Kim jesteś? Czego chcesz? – zażądała wyjaśnień.

- Spokojnie. Wszystkiego dowiesz się w odpowiednim czasie – Azjata uśmiechnął się lekko. Był przystojny; a może to jej słabość do chłopców z dalekiego wschodu przez nią przemawiała.

- Więc co? Będziemy tu tak siedzieć do rana?

- Właściwie już świta.

-Chcesz mi powiedzieć, że byłam nieprzytomna całą noc.

- Tak, specyfik który ci wstrzyknął nasz agent, działa dość długo.

- Wasz agent? – zaciekawiło ją to. Agent. Robi się coraz bardziej dziwnie. I kim są ci oni? Nie lubiła niewiedzy; matka zawsze jej powtarzała, że informacja to potęga. Zawsze stosowała się do jej rad, chociaż tak bardzo się różniły. Nie została dziennikarką śledczą w podrzędnym brukowcu. Nie taka praca jej nie odpowiadała, nie lubi mieć szefów. Teraz właśnie poczuła okropny brak wiedzy, nie posiadała żadnych informacji o tym z kim się teraz mierzy.

- Hmm jesteś bardzo dociekliwa – znów ten uśmieszek; zaczynał ją poważnie irytować – Oj Avalon mówiłem, że wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.

- Skąd… - serce zabiło jej szybciej, to ją zupełnie zaskoczyło. Nikt od dawna jej tak nie nazywał; skąd ten człowiek znał jej prawdziwe imię?! Nie było jej jednak dane dokończyć pytania, gdyż Azjata podniósł dłoń, w sugestywnym geście, aby zamilkła.

- Znam twoje imię? Oh Avalon, wiemy o tobie wiele ciekawych rzeczy – powiedział spokojnie. Od początku rozmowy jego głos nie zmienił ani na chwile tonu; cały czas był spokojny, opanowany. To on grał tu pierwsze skrzypce – Avalon Walsh; urodzona 2 listopada 1983 roku w Los Angeles; sierota od 13 roku życia; żyła na ulicy – zaczął czytać; jakby recytował jakąś regułkę – pseudonim: Nightingale; profesja: płatny zabójca – z każdym jego słowem robiło jej się coraz bardziej niedobrze. Jak oni zdobyli te informacje?

- To tylko suche fakty, nic tak naprawdę o mnie nie wiecie – nie była pewna kogo bardziej chciała przekonać, jego czy siebie.

- Preferowana broń: Kusza – ciągnął dalej – Kusza? – zdziwił się lekko – Nie lepiej zwykły pistolet?

Wzruszyła ramionami, w końcu to on zadał pytanie, jednak nie wiedzą wszystkiego.

- Każdy ma swoje odchyły – odpowiedziała powoli – To mój znak rozpoznawczy. Myślałam, że wiecie wszystko – tym razem to ona się lekko uśmiechnęła.

- Znamy, jak to ujęłaś, suche fakty – odpowiedział Azjata – Ja chcę cię poznać.

- Po co? – zadrwiła lekko.

- Wydajesz się interesującą osobą, Avalon – powiedział lekko przeciągając jej imię. Położył łokcie na stole, a głowę oparł na otwartych dłoniach; i znów posłał jej ten uśmieszek. Gdyby tylko mogła się ruszyć od razu starłaby go mu z twarzy.

- Hmm… możliwe; nie uważam się za ciekawą osobę – Ona ciekawą osobą? Taa jasne i co jeszcze. Z jej popapranym dzieciństwem rzeczywiście może być ciekawym obiektem; ale raczej dla zastępu psychologów i psychiatrów, a nie zgrai tajnych agentów nie wiadomo czego – Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałam.

- Dla mnie jesteś ciekawa. Dlatego właśnie się tu znajdujesz – nadal nie zmienił pozy i cały czas się uśmiechał; było w nim coś tajemniczego i pociągającego.

To absurd! Nie mógł jej się podobać gość, który ją przesłuchuje! A jednak im dłużej rozmawiali tym bardziej czuła jak jej się to podoba. Cała ta sytuacja, no może oprócz tego, że jest związana, zaczynała ją bawić; jakkolwiek irracjonalnie to brzmi czuła się coraz bardziej swobodnie w obecności Azjaty. A może o to właśnie im chodziło; uśpić jej czujność, zmanipulować ją – taka gra umysłów. Poczeka, bo co innego może zrobić. Zobaczy jak cała ta sytuacja się rozwinie.

- Ale wracając do twojego pytania – z zamyślenia wyrwał ją głos Azjaty.

- Którego pytania? – zmarszczyła brwi w zamyśleniu.

- Pierwszego jakie zadałaś gdy tu wszedłem – odparł krótko mężczyzna.

- Więc... kim jesteś? – powtórzyła swoje pytanie; teraz już pewniej.

- Pamiętasz które było pierwsze? – zadrwił lekko.

- I znów coś czego o mnie nie wiesz – odpowiedziała nieco rozbawiona – Mam bardzo dobrą pamięć.

- Ach tak słyszałem – stwierdził – Pamięć fotograficzna.

- Więc... Kim jesteś? – powtórzyła pytanie.

- Ach ale jesteś niecierpliwa, będziemy musieli nad tym popracować – skarcił ją jak małe dziecko – Dobrze, skoro chcesz wiedzieć. Jestem agentem tajnej organizacji, nazywają mnie Mizuno. To na razie powinno ci wystarczyć.

- Powiedzmy, że na razie wystarczy – stwierdziła, że i tak więcej się niczego o nim nie dowie; więc po co drążyć temat – Jednak nadal nie wiem czego ode mnie chcesz?

- Chcę ci złożyć pewną propozycję.

- Propozycję? Jaką? – zaintrygował ją; najpierw porywa ją, przetrzymuje nie wiadomo gdzie, a teraz chce złożyć jej propozycję… Cholera gość ma tupet, nie ma co.

- Bez obaw to nic niestosownego – zaśmiał się; po raz pierwszy tak właściwie usłyszała jego śmiech – lekki, dźwięczny, jak u postaci z anime – składam ci propozycję pracy, Avalon.

- Pracy? – to ją zszokowało do reszty.

Zanim jednak zdążyła coś więcej powiedzieć Mizuno wstał i wziął teczkę do ręki, wyciągnął z niej jedną kartkę A4 i położył wprost przed nią na stole – Wystarczy jeden podpis – powiedziawszy to obok kartki położył czarny długopis. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął nóż, obszedł stół i stanął tuż za nią; widziała teraz ich odbicia w lustrze weneckim. Czyżby chciał jej grozić nożem jeśli się nie zgodzi podpisać. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu mężczyzna jednym sprawnym ruchem przeciął jej więzy; skierował się do wyjścia i zanim jeszcze zamknął drzwi odwrócił się do niej

- Tylko przeczytaj obie strony dokładnie Avalon, nie chcemy żadnych nieporozumień – skinął na nią głową i wyszedł zamykając za sobą drzwi; po chwili usłyszała przekręcany zamek.

Poruszyła się ostrożnie; nie miała pojęcia jak długo była związana, jednak z pewnością dość długo aby teraz wszystko ją bolało. Spojrzała na kartkę – była zapisana z obu stron drobnym drukiem; na odwrocie w prawym dolnym rogu było miejsce na jej podpis. Zerknęła w lewy dolny róg, widniał tam czyjś podpis na tle logo, które pierwszy raz w życiu widziała. Niejednokrotnie obracała się w kręgach szpiegów i agentów; FBI, CIA, NSA, NCIS, MI5, MI6 i wiele, wiele innych. Pamiętała logo każdej z tych agencji. To widniejące na dokumencie nie przypominało żadnego z nich. I nagle coś jej zaświtało; A jeśli to agencja wrogo nastawiona do jej kraju? Jeśli będzie musiała zrobić coś wbrew sobie? Owszem jest płatnym mordercą, ale nigdy nie zdradziłaby własnego kraju. Co jej zrobią jeśli tego nie podpisze? Wzięła w końcu dokument w dłonie i zaczęła czytać…



W tym samym czasie w pokoju za lustrem weneckim:

Do środka wszedł Mizuno rozejrzał się powoli po pomieszczeniu, jego wzrok padł na postać stojącą przy samej szybie.

- Skończyłem – zakomunikował i podszedł do tajemniczego mężczyzny – Teraz czekamy na jej ruch – powiedział. Teraz i on przyglądał się kobiecie w drugim pokoju.

- Myślisz, że podpisze? – zapytał nagle mężczyzna., wzrok nadal miał utkwiony w kobiecie.

- Mam nadzieję Hiro, bo ma wielki potencjał – stwierdził Mizuno nie odwracając wzroku od szyby – Oby to nie był nasz największy błąd w życiu – Dodał jeszcze po chwili zastanowienia; a Hiro tylko westchnął.

2 komentarze:

  1. O proszę! Długość bardzo odpowiednia. Opowieść powoli idzie do przodu. Jestem ciekawa co to za oferta pracy dla Avalon i jakie są drobne jej kruczki ;) Ciekawe też, co to za organizacja. Mizuno - ciekawy przeciwnik :) A jego towarzysz tajemniczy - to co lubię. A teraz do rzeczy :D Sforo ma - w niektórych miejscach przydałyby się krótsze zdania. idzie się pogubić. Kolor świeżego pawia - lepiej jasno powiedzieć wymiocin bo paw mi się z ptakiem skojarzył ;) To czekam teraz na rozdział 2 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, super! Bardzo ciekawe :)

    http://rymowanemysli.blogspot.com/ <-- zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń